Czy warto jest spróbować diety bezglutenowej w chorobach autoimmunologicznych?
19302
post-template-default,single,single-post,postid-19302,single-format-standard,bridge-core-3.0.1,qodef-qi--no-touch,qi-addons-for-elementor-1.5.1,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode_grid_1200,side_menu_slide_from_right,qode-content-sidebar-responsive,qode-theme-ver-28.6,qode-theme-bridge,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.7.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-17645

Czy warto jest spróbować diety bezglutenowej w chorobach autoimmunologicznych?

Czy warto jest spróbować diety bezglutenowej w chorobach autoimmunologicznych?

Dziś chciałaby się z Wami podzielić historią pewnej osoby.  Historia tej młodej i ślicznej kobiety (nazwijmy ją Mi) pokazuje,  że nigdy nie należy się poddawać a czasami trzeba zaufać innym. Lektura obowiązkowa dla osób ze zdiagnozowanymi chorobami autoimmunologicznymi.

Od czego  zaczęła się nasza historia? Kiedy spotkałam Mi po raz pierwszy uderzyło mnie to że mam do czynienia z osobą, której choroba odbiera po kawału to co tak bardzo kocha- sport, ruch i ukochaną jazdę na motorze. Jednak wtedy przy układaniu wytycznych kierowałam się tylko „standardowym”i  procedurami. A te kazały mi zawalczyć o zatrzymanie ubytku masy mięśniowej. Dopiero w 2015 gdy do mojej rodziny zawitał problem z glutenem, zaczęłam studiować prasę naukową dokumentującą powiązania pomiędzy glutenem a progresją chorób (w tym  autoimmunologicznych). Od razu pomyślałam że dieta bezglutenowa powinna stać się częścią stylu życia Mi. Zadzwoniłam do Mi, spotkałyśmy się, zrobiłyśmy stosowne badania i po nich wdrożyliśmy dietę bezglutenową i zaraz po tym także bezmleczną.

Potem miałyśmy wymianę informacji o stanie zdrowia via FB – byłam spokojna i pewna,  że dieta pomaga . Aż do paru tygodni wstecz zobaczyłam zdjęcie  Mi na motorze. Ucieszyłam się, powrót do jazdy na motorze oznacza dla Niej  wolność. Także od choroby. Dlatego kiedy w zeszłym tygodniu trafił do mnie pacjent z tym samym rozpoznaniem co Mi , bardzo sceptycznie nastawiony do diety bg poprosiłam Mi o opisanie sowich zmagań z dietą bezglutenową . I oto on – wpis dedykowany wszystkim osobom które się wahają. Warto przeczytać i potem warto spróbować. Oddaję głos Mi. A kiedy zobaczycie śliczną dziewczynę pędzącą  na motorze- to może być nasza Mi – krucha i delikatna a zarazem niebywale silna. Dla mnie wzór dla innych.

W maju 2012 roku zdiagnozowano u mnie chorobę autoimmunologiczną – twardzinę układową z zapaleniem mięśni. Kinaza fosfokreatynowa w badaniach wynosiła około 1250 U/l (norma do 135), obecnie jest to dla mnie główny wyznacznik stanu mojego organizmu i pierwszy wskaźnik kiedy coś zaczyna się dziać.
W szpitalu wdrożono leczenie cytostatykiem oraz pulsami ze sterydów w dwuletnim cyklu. Główne objawy to ogólne bardzo złe samopoczucie, osłabienie organizmu, szybkie męczenie się (np problem z wejściem po schodach na drugie piętro), bóle mięśni i stawów, opuchlizna – głównie na rękach i dłoniach oraz na twarzy, zmiany skórne na dłoniach (ograniczenie ruchomości palców i nadgarstków, pękająca skóra na palcach).
Szybko trafiłam pod opiekę Pani Profesor Ewy Stachowskiej, która przekazała mi zalecenia dietetyczne w celu wygaszenia stanu zapalnego i wsparcia/regeneracji organizmu w czasie leczenia.
Po zakończeniu cyklu leczenia w maju 2014 roku stwierdzono obniżenie kinazy fosfokreatynowej do około 300 U/l, nadal przyjmowałam niewielkie dawki sterydów doustnie. Jesienią 2014 roku pomimo przyjmowania sterydów kinaza znów zaczęła rosnąć, moje samopoczucie również stało się gorsze, wróciła częściowo opuchlizna i ból mięśni w dłoniach, w okolicy nadgarstków i na twarzy.

W styczniu 2015 roku znów trafiłam do Pani Profesor i mimo mojego początkowo sceptycznego podejścia dalam się namówić na całkowite wykluczenie z diety glutenu i kazeiny, jednocześnie prosząc o wykonanie badania które potwierdzi czy występuje u mnie wrażliwość na gluten.
Po tygodniu ścisłej diety wynik badania nie był mi już potrzebny – opuchlizna zeszła w ciągu kilku dni, samopoczucie zaczęło się poprawiać. W ciągu kolejnego miesiąca znacząco poprawiła się ruchomość dłoni, skóra jest w dużo lepszym stanie. Kinaza przestała rosnąć (wcześniej doszła do 800 U/l), jednak w maju 2015 roku znów trafiłam do szpitala na kilka serii pulsów ze sterydów żeby zbić ten parametr.
Od jesieni 2015 roku kinaza utrzymuje się na poziomie 250-300 U/l, moje samopoczucie jest bardzo dobre. Obecnie jestem na diecie od 1,5 roku, trzymam się jej ściśle. Za każdym razem kiedy zjem coś „podejrzanego” (głównie w restauracjach) po około 24h trochę puchną mi dłonie i policzki.

Początki były dość ciężkie – trzeba na nowo opracować system robienia zakupów i znaleźć sklepy z odpowiednimi produktami, największym problemem było pieczywo – tu sprawę rozwiązuje wypiekacz do chleba z Lidla.  W tej chwili nawet nie myślę o włączeniu do diety glutenu, ponieważ różnica w stanie zdrowia i poprawa mojego samopoczucia są bardzo duże i do tego stabilne. Dodam tylko że w tym roku pierwszy raz od początku choroby spędziłam tydzień jeżdżąc na nartach! Dieta bezglutenowa faktycznie nie rozwiąże problemów zdrowotnych, ale u mnie ewidentnie był to czynnik pogarszający stan zdrowia i nasilający objawy, po 1,5 roku diety sytuacja jest stabilna i mam nadzieję że tak zostanie.

Mogę jeszcze dodać że po zmianie diety udało mi się wrócić do jazdy motocyklem, która wcześniej była praktycznie niemożliwa ze względu na zły stan mięśni i ograniczenie w ruchomości w dłoniach i przedramionach – przed dietą po 15 km nie byłam w stanie naciskać sprzęgła i nie czułam dłoni (tak mi drętwiały), a w jedną z tegorocznych sobót trzasnęłam 350 km z ogromną przyjemnością i totalnym brakiem dyskomfortu