29 gru Czy mam celiakię?
Wcale nie tak prosto jest dać dobrą odpowiedź na to pytanie. Do niedawna uważano, że charakterystycznymi cechami celiakii – zarówno u dzieci jak i u dorosłych – jest biegunka (przewlekła) i ubytek masy ciała. Teraz skutków nieleczonej celiakii szuka się wśród osób z chorobami nowotworowymi, chorobami autoimmunologicznymi czy z niedoborami (np. żelaza).
Jak podają autorki poradnika „Celiakia i dieta bezglutenowa”: G. Konińska , A. Marczewska i M. Źródlak, w Polsce nadal można spotkać specjalistów twierdzących że celiakia jest chorobą dzieci, z której się wyrasta. Tymczasem takie rzekomo wyleczone z celiakii osoby, nie eliminując glutenu z diety, narażone są na zwiększone ryzyko rozwoju takich chorób jak: zmiany kostne, zburzenia płodności (a także m.in. zwiększone ryzyko poronień, niższa masa płodu), niedobory masy ciała, anemia z niedoboru żelaza, choroby autoimmunologiczne (choroby zapalne stawów, tarczycy), niektóre typy nowotworów (rak jelita cienkiego, chłoniak jelita, rak gardła). Autorki podają też że w Anglii czeka się na prawidłowe postawienie diagnozy około 13 lat. Ile czeka się na taką diagnozę w Polsce, nie wiadomo. Pamiętajmy, że z celiakii, czyli choroby trzewnej, nie wyrasta się nigdy i taka informacja jest błędna. Jedynym sposobem leczenia tej przewlekłej choroby jest ścisłe przestrzeganie diety bezglutenowej przez całe życie. Błędem jest także nadużywanie mody na dietę bezglutenową ot tak sobie. Celebrycki „szum” wokół glutenu wcale nie robi dobrej roboty w szerzeniu rzetelnej wiedzy o tej chorobie wśród Polaków. To bardzo źle, bo faktycznie notujemy powiększające się grono osób, które nie radzą sobie z glutenem, nie mając jednocześnie wszystkich objawów czy markerów celiakii. Dlaczego tak się dzieje? Powodów jest kilka:
1. Po pierwsze mamy coraz lepszą diagnostykę celiakii, nadwrażliwości czy alergii na gluten, a wobec tego choroba trzewna (jawna i skąpoobjawowa) jest rozpoznawana w każdym wieku.
2. Po drugie przybywa osób z dysbiozą (patologiczną przebudową flory bakteryjnej), która w swojej konsekwencji prowadzi do zespołu „przeciekającego jelita”, a finalnie do rozwoju objawów nietolerancji na różne składniki diety (np. gluten).
3. Po trzecie w naszym pożywieniu (mąkach, pieczywie, makaronach, ale także płatkach, jogurtach, wędlinach, majonezach, sałatkach gotowych do spożycia) znajduje się ogromna ilość glutenu. Zawdzięczamy to technologom i producentom żywności. Zawartość glutenu we współcześnie produkowanym pożywieniu jest ogromna. Dodatkowo żywość powstaje na bazie zbóż mających zwiększoną liczbę genów kodujących gluten. Wobec tego zboża dziś i zboża dawniej różnią się zasadniczo ilością wytwarzanego glutenu. Oczywiście współczesne zboża mają glutenu wielokrotnie więcej. Konsekwencją „nadglutenowej” żywności wydaje się być wzrost ilości osób, które nie mając celiakii, nie tolerują glutenu. Coraz więcej jest osób, które nie mając pełnoobiawowej celiakii (np. nie mają zaników kosmków jelitowych), czują wyraźną poprawę po odstawieniu glutenu. Czy chodzi tylko o efekt psychologiczny (jak twierdzą niektórzy)? Z pewnością nie. Możemy z całą pewnością przyjąć, że część osób nabawia się problemów z glutenem na skutek splotu okoliczności (np. przebytego leczenia, sposobu żywienia, cech genetycznych). Te osoby wcześniej mogąły dość dobrze tolerować gluten, natomiast przestały w późniejszym okresie życia lub gdy ilość glutenu w pożywieniu wzrosła. Oprócz celiakii pełno i skąpoobjawowej wyróżnia się także nadwrażliwość na gluten i alergie na to białko. Leczenie zawsze zawiera konieczność eliminacji glutenu z diety, dlatego podstawą jest dobra diagnostyka. O niej napiszę w następnym wpisie.
Źródło: Celiakia i dieta bezglutenowa G Konińska, A Marczewska, M Żródlak. Wydanie X, Warszawa 2014